niedziela, 16 listopada 2014

Rozdział X

 Balanga w pokoju wspólnym domu lwa trwałaby do białego rana gdyby nie opiekunka Gryffindoru, która koło godziny trzeciej zrobiła awanturę i wysłała wszystkich do łóżek. Hanna wracając do swojego dormitorium wciąż rozmyślała nad zaistniałą sytuacją. Ponad pół roku temu widziała mnóstwo razy Cedrika i Cho razem, którzy nie dość, że się całowali to robili także dużo innych mniej cenzuralnych rzeczy. Nie czuła się z tym dobrze to prawda ale teraz gdy zobaczyła ich w objęciach poczuła się jakby bardzo powoli i statecznie jej na nowo budowany świat runął. A najgorsze było to,  że nie mogła odszyfrować dlaczego... "Dobrze wiesz kretynko dlaczego! Ty go nadal koch..." Nie! Nie! Nie! Nie mogła tak myśleć! Przypomniały jej się piękne czasy gdy była przyjaciółką Cedrika. A później zaczęła do niego pałać tym bezsensownym uczuciem i wszystko co piękne się skończyło...
 Nagle w głowie Hann zaświtała pewna myśl. Jest jedna osoba, która jest tak blisko jej spraw sercowych jak nikt. Musi się z nią jak najszybciej skontaktować! I natychmiast pobiegła do sowiarni. Przywitała się z Monkey po czym usiadła pod oknem i zabrała się za pisanie najdłuższego listu w swoim życiu opisując w nim każdy dzień i swoje uczucia od rozpoczęcia roku szkolnego. Opisała dokładnie wszystko począwszy od przyjazdu, sytuacji z Ernim, zerwania a kończąc na pierwszym zadaniu i pocałunku... O piątej wstała. Rozmasowała stwardniałe kości i wysłała sówkę z listem zaadresowanym do jej chrzestnej matki w bazie aurorów... Mimo późnej godziny nie chciało się jej spać więc udała się na spacer. Nocna przechadzka przy chłodnych promieniach księżyca znacząco złagodziła jej nerwy...
~*~
 Cedrik obudził się w swoim łóżku w znakomitym nastroju. Miał za sobą już pierwsze zadanie śmiercionośnego turnieju. Całkowicie zapomniał o rozmowie z Hanną. Ogarnął się i zbiegł do Wielkiej Sali na śniadanie. Przywitał się ze swoimi przyjaciółmi i jak gdyby nigdy nic usiadł obok Rogera i Franka. Warto dodać w tym miejscu, że znana nam grupka najlepszych przyjaciół siedziała przy jednym stole by móc przez cały gadać. Hann nie przyszła na śniadanie jednak zaaferowany chłopak tego nie zauważył. Po skończonym posiłku Cedrik poszedł na spacer na błonia. Jednak spokój nie był mu dany. Niedaleko od dziedzińca zauważył grupę ślizgonów, wokół, których zebrał się nieduży tłum. Poszedł w ich stronę i zauważył, że każda z tamtych osób ma przypięte do koszuli coś w rodzaju przypinki. Gdy był już niedaleko dostrzegł znajomą twarz... To Ginny próbowała bić Dracona Malfoya jednak ten był mimo wszystko silniejszy i mogło się to skończyć tragicznie... Cedrik natychmiast zaczął biec. Dorwał się do Malfoya i odepchnął go tak, że ten upadł na ziemię a sam chłopak zasłonił Ginny własnym ciałem.
-O co chodzi?! - Zapytał dziewczynę łapiąc ją za przedramiona, dopiero teraz dostrzegł, że ma policzki całe we łzach a z jej wargi cieknie krew - Co oni ci zrobili?!
-Nie...-wyjąkała Ginny- Oni... oni...
Cedrik pojął, że nie dowie się niczego od rudowłosej, jednak był wściekły, że ten gad doprowadził ją do tego stanu. Puścił Ginny i obrócił się do Malfoya, który już wstał i w tym momencie otrzepywał sobie szatę. Złapał go za koszulę jak nic nie wartego kociaka.
-Co jej zrobiliście?!-wrzasnął ślizgonowi w twarz-Gadaj?!
Jednak zanim dostał odpowiedź zauważył, że na jego szacie doczepiona jest przypinka z napisem "Potter cuchnie" co chwila zmieniająca się na napis "Kibicuj Cedrikowi Diggory'emu". Chłopak był dosyć zdezorientowany. Puścił Malfoya. Cedrik zaczął się pogardliwie uśmiechać.
-Myślałeś, że wkupisz się w łaski?-zapytał robiąc małe kroki w kierunku Dracona-Naiwny jesteś...
Następna scena potoczyła się niesamowicie szybko. Cedrik walnął go z całej siły w brzuch.
-To za obrażanie mojego przyjaciela-powiedział-A to za Ginny-dodał uderzając go jeszcze raz.
Wstał i z obrzydzeniem zerknął na arystokratę jak na jakiegoś robaka. Odwrócił się i popatrzył Ginny w oczy.
-Wszystko będzie dobrze. Obiecuję.-Powiedział po czym przytulił zapłakaną dziewczynę. Wziął ją na ręce i zaniósł do wieży Gryffindoru.
-O matko kochana, Ginny!
Usłyszał zaraz po wejściu. Sekundę później przerażona Hermiona Granger szła obok nich trzymając przyjaciółkę za rękę. Pomogła Cedrikowi położyć dziewczynę na kanapie w pokoju wspólnym.
-Pobiegnę po Harry'ego!-zawołała Hermiona gdy już przykryła rudowłosą leżącym na oparciu kanapy kocem
Cedrik usiadł na pufie obok kanapy i odgarnął kosmyk włosów z czoła przyjaciółki po czym złapał ją za rękę.
-Jak oni mogli... to... to...-łkała dziewczyna
-Ćśśś... wszystko będzie dobrze...-uspokoił jej skołotane nerwy chłopak głaszcząc ją przy tym po głowie.
Następne kilka sekund utonęło w rumorze zbiegających po schodach Harry'ego, Franka i Hermiony. Wybraniec natychmiast podbiegł do swojej dziewczyny i uklęknął obok niej. Cedrik odsunął się od niej pośpiesznie wkładając dłonie do kieszeni swojej bluzy. Ginny natychmiast przytuliła się do ukochanego chowając twarz w jego szyi.
-O co chodzi?- zapytał zdezorientowany chłopak
Cedrik opowiedział mu wszystko począwszy od tego jak wyszedł na błonia a kończąc na tym jak szedł po korytarzach Hogwartu niosąc Ginny na rękach. Harry serdecznie podziękował przyjacielowi i razem z Hermioną zajął się obmywaniem twarzy rudowłosej z brudu, łez i krwi. Frank w tym czasie pobiegł "porozmawiać" z Malfoyem. Cedrik uznał, że nie będzie im już przeszkadzał i postanowił mimo wszystko spędzić czas na dworze. Wolnym krokiem udał się w stronę jeziora. Z oddali ujrzał już dobrze znaną mu sylwetkę i długie złote włosy...
~*~
Hanna zdecydowała się wziąć trochę jedzenia ze szkolnej kuchni by nie umrzeć z głodu. Udała się do biblioteki by tam spędzić czas. Niestety pierwszą osobą jaką zobaczyła był Ernie Macmillan. Udała, że patrzy w drugą stronę i poszła w inny koniec pomieszczenia. Pech chciał, że siedziała tam Cho Chang.
-Ooo witaj dawno cię nie widziałam-zaczęła chinka
-Nie chcę z tobą rozmawiać...
-Ojej jakie to smutne. Ale wiesz ja chcę ci tylko przekazać wiadomość, że masz nie zbliżać się do mojego chłopaka, zrozumiano?!
-Że niby kogo?
-Pfff... Jaka ty jesteś durna-odparła Cho kładąc dłoń na półce za dziewczyną tym samym przygważdżając Hann do biblioteczki-Oczywiście chodzi mi o Cedrika!
-Przecież wy nie jesteście parą!
- No popatrz jakie to życie dziwne-dodała udając zatroskanie-niby cię nie lubię a jednak uznałam, że ty jako pierwsza dowiesz się o tej cudownej nowinie.
-Kłamiesz!-wycedziła przez zęby Hanna po czym odepchnęła od siebie dziewczynę i wybiegła z biblioteki.
Usiadła na murku przed szkołą i wzięła kilka głębokich oddechów. To nie mogła być prawda! Udała się tam gdzie zawsze najlepiej jej nerwy się koiły. Nad jezioro...
~*~
Nie dość że spóźniłam się dwa miesiące to jeszcze rozdział dramatycznie krótki :( Ale nie mogę tego tak zostawić po prostu nie mogę!  Nie chcę Wam niczego obiecywać ale postaram się poprawić. Moja życiowa sytuacja nie jest łatwa ale tego bloga nie porzucę. To jedno mogę Wam obiecać...
Bellatrix

2 komentarze:

  1. Kochana Bellatrix, właśnie przeczytałam twój komentarz na moim blogu. W obawie, że już do niego nie wrócisz, postanowiłam odpisać Ci tutaj - Dziękuje bardzo, za to, że mnie doceniasz i naprawdę nie masz mi za co dziękować, bo tworzę dla ludzi takich jak ty. W razie jakiś pytań czy tak ogólnie jakbyś chciała pogadać zawsze możesz do mnie napisać - venetiia.noks@gmail.com albo moje gg 45919897. Dziękuje Ci za każdy jeden komentarz :) Widzę, że bardzo fajnie idzie Ci tworzenie własnego bloga, dlatego z przyjemnością przeczytam i skomentuję w wolnej chwili. Duże uściski i Pozdrowionka!
    Venetiia Noks.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję ci jeszcze raz. Nie masz pojęcia ile znaczy dla mnie to że tak sławna osoba jak ty odwiedziła mój blog :* Mam nadzieję że kiedyś uda mi się stworzyć historię chociaż w połowie tak dobrą jak Twoja :)
    Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam
    Bellatrix :)

    OdpowiedzUsuń