poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Rozdział III

 Hann obudziła się jak na nią niesamowicie wcześnie. Poczuła przyjemny ucisk na swojej talii. Dotknęła miejsca ucisku i po jej ciele przebiegł przyjemny dreszcz. Zaczęła sobie wszystko przypominać. Jestem dziewczyną Cedrika... Jestem dziewczyną Cedrika... Jestem dziewczyną Cedrika... Ale czy to wszystko nie dzieje się za szybko? Tak to bardzo ważne i trudne pytanie. Śmierć jej rodziców, Tonks jej matką chrzestną, Cedrik prosi mnie o chodzenie... NIE NIE NIE tego jest za dużo! Abi delikatnie wyplątała się z uścisku chłopaka i stanęła na nogach. Poczuła rwący ból w głowie. Natychmiast sięgnęła po eliksiry, które zostawiła jej Dora. Wypiła wszystko. Chwilę później objawy ustąpiły. Wstała i wyszła na balkon. Zaczęła głęboko oddychać. Musi to sobie wszystko poukładać w głowie. ZA DUŻO TEGO JEST! Krzyczała każda cząsteczka jej ciała. Hann osunęła się po ścianie i zaczęła płakać. Dlaczego? Z bezsilności. Cholernej bezsilności. Nie wiedziała jak sobie z tym wszystkim poradzić. Bała się po prostu się bała. Śmierć rodziców. Straszne ale powoli zaczynała dochodzić do siebie. Tonks jej chrzestną matką. Dziwne. Co najmniej Dziwne. Nie otrząsnęła się jeszcze z tego a już spada w nicość po źle przebytej podróży świstoklikiem. Budzi się w ramionach mężczyzny swoich marzeń, który prosi ją o chodzenie. No właśnie Cedrik. Kochała go to było pewne. Ale coś jej nie pasowało. No tak za nią może i ugania się mnóstwo chłopaków ale to jest nic w porównaniu do popularności Ceda. Nie pasowała do kogoś tak wspaniałego jak on. Otarła policzki ręką i wróciła do pokoju. Spojrzała na niego. Był we śnie taki spokojny. Nie chciała go ranić. TAK! Już postanowiła. Da szansę temu związkowi! Chociaż rozum wrzeszczał, że to głupota oszalałe serce rwało się w stronę chłopaka. Wzięła swoje rzeczy i poszła do łazienki, gdzie nałożyła nowy makijaż i przebrała się. Założyła czerwoną koszulkę na ramiączka z napisem LOVE i białe rurki. Włosy spięła w wysoką kitkę. Obejrzała się w lustrze efekt oceniła jako zadowalający. Ogarnęła swoją twarz i prawie nie dało się dostrzec, że płakała. Wróciła do pokoju Cedrik jeszcze spał. Ale wiedziała, że niedługo będzie śniadanie, więc postanowiła go obudzić. Pomysł jaki wpadł jej do głowy był dość ryzykowny jednak nie miała nic do stracenia więc postanowiła spróbować. Uklęknęła obok kanapy i niepewnie złożyła pocałunek na delikatnie rozchylonych wargach chłopaka. Ten mruknął jak zadowolony kocur i popatrzył z czułością na Hann
-Hej skarbie pora wstawać-powiedziała dziewczyna
-Możesz mnie tak codziennie budzić-odparł chłopak z szerokim uśmiechem na twarzy
-Rozważymy pana propozycję panie Diggory-powiedziała i pocałowała go jeszcze raz, tym razem pewniej. Cedrik wcale się nie bronił i oddawał pocałunki. W końcu oderwali się od siebie bo usłyszeli trzask teleportacji
-Hej gołąbeczki!-zawołał rozradowany Fred
-Rany wy całkiem nie macie taktu!-odparł Cedrik udając wkurzenie
-Niewykluczone drogi przyjacielu-powiedział George-A tak w ogóle to się zbierajcie bo mama robi śniadanie
-Dobrze damy sobie radę-powiedział Hann, która teraz już stała hmm... Nie można powiedzieć, że równo z bliźniakami bo była od nich dużo niższa ale na przeciwko nich
-Ej stary! Fajnie było?-Fred zwrócił to pytanie do Cedrika poruszając jednoznacznie brwiami
-Przepraszam bardzo czy chcecie wnikać w szczegóły?-zapytała Hann zakładając ręce na piersi i przekrzywiając głowę z dezaprobatą
-Chętnie droga panno-odpowiedział George puszczając do niej oczko. Chwilę później deportowali się obaj nie czekając na odpowiedź
-Rany jacy kretyni!-zawyła Abi odwracając się do swojego chłopaka, który właśnie pokładał się ze śmiechu. Hann podbiegła do niego i zaczęła go łaskotać.
-Mówiłam, że masz wstawać!-wołała do niego sama siebie zaskakując własną śmiałością. Przecież jeszcze wczoraj bała się wymówić do niego chociaż słowo! Cedrik był jednak silniejszy i dominację Hanny nad sobą znosił jedynie przez chwilę. Sekundę później dziewczyna leżała pod chłopakiem, który namiętnie się z nią całował. Młodej pannie Abbot wcale to nie przeszkadzało. Postanowiła chłonąć każdą chwilę spędzoną ze swoim chłopakiem. To było coś niesamowitego. Mnóstwo razy kochała się z chłopakami a całowała z milion razy! Ale teraz to było coś innego. Przeżywała coś magicznego gdy całowała się z Cedrikiem. Kochała jego dotyk. Ubóstwiała to. Mogłaby leżeć tak pod nim całą resztę życia ale czas nie stanął w miejscu i w końcu Cedrik oderwał się od ukochanej. Sam się podniósł i pomógł wstać dziewczynie.
-Pójdę tylko się przebrać a ty już idź-rzucił chłopak zbierając swoje ubrania
-Nie poczekam tu na ciebie
-Jak chcesz
Cedrik poszedł do łazienki a Hann podeszła do okna i zatraciła się patrząc na krajobraz. Jednak gdy podeszła bliżej usłyszała trzepot skrzydeł i ujrzała pięknego feniksa, który w popłochu wlatywał do sąsiedniego okna.
-O ty cholero szpiegowałaś nas!
-Do kogo mówiłaś?
Hanna obróciła się gwałtownie. Parę metrów od niej stał Ced ubrany w białą koszulę podwiniętą do łokci z rozpiętymi dwoma guzikami od góry. Na nogach miał czarne spodnie.
-Nie nic tylko kochana Ginny nas szpiegowała.
-Ale jakim cudem? Przecież nie mogła siedzieć na balkonie! Zorientowalibyśmy się!
Hann dopiero teraz zrozumiała, że Cedrik nie wie o specjalnych zdolnościach jej przyjaciółki.
-Aaa sorry nie mówiłam Ci jeszcze. Ginny jest animagiem. Przemienia się w feniksa.
-Serio?!
-Tak
Ced już nic nie odpowiedział. Hann to nieco zaskoczyło. Podeszła do niego i złapała jego silną, męską dłoń.
-Ej skarbie coś się stało?
-Bo ja ci nie powiedziałem, że też jestem animagiem.-wyrzucił na jednym tchu chłopak
-Naprawdę? Super! A jakim jesteś zwierzęciem?
-Pumą
-Extra!
-Serio? Myślałem, że będziesz zła.
-A o co? O to, że masz takie niesamowite zdolności?
-Nie... W sumie nie wiem czego się obawiałem...
Abi roześmiała się perliście. Pocałowała krótko młodzieńca i powiedziała:
-Chodźmy już. Pewnie nie mogą się nas doczekać.
-Ok!
Zakochani wyszli z pokoju i ruszyli na dół trzymając się za ręce. Gdy weszli do kuchni od razu zostali przywitani okrzykami gratulacji, szczególnie ze strony pani Weasley. Hanna i Cedrik usiedli na dwóch pustych miejscach między Ginny i Rogerem Daviesem. Blondynka zdążyła jeszcze syknąć Rudej, że ją zabije na co ta wyszczerzyła się jeszcze bardziej. Wszystko wskazywało na to, że teraz będzie coraz lepiej. Nikt jednak nie wiedział, że to jedynie cisza przed burzą...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
I oto jest kolejny rozdział. Nie wiem chyba wpadłam w jakiś trans. Ostatnio w moim życiu nie idzie zbyt dobrze i to jest taką odskocznią :/ Ale ewidentnie odpręża mnie to i kocham pisać to opowiadanie. Serio zakochałam się w pisaniu! Jakby ktoś powiedział mi o tym rok temu to roześmiałabym się mu w twarz. Jestem umysłem ścisłym i nie wierzyłam w to, że kiedykolwiek będę lubiła pisać :P Pozdrawiam Bellatrix

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz