Hann odeszła od szyby. Zebrała swoje rzeczy i poszła się
przebrać. Postanowiła dzisiaj być nad wyraz seksowna i nie dopuszczać do siebie
nikogo poza Cedrikiem. Założyła czerwoną koszulkę bez ramion co bardzo
podkreśliło jej biust do tego białe rurki bardzo przylegające do ciała. Zrobiła
sobie luźnego koka i bardzo mocny makijaż. Znalazła swoje najlepsze czerwone
obcasy i błyszczącą biżuterię. Dzisiaj był dzień wolny więc nikt nie chodził w
szkolnych szatach. Hann wzięła swoją torbę i udała się na śniadanie.
Uśmiechnęła się triumfalnie gdy usłyszała za sobą gwizdy mężczyzn obok, których
przechodziła. "Działa!" Pomyślała i wyszła z pokoju wspólnego.
Tak samo było z facetami z innych domów gdy przechodziła. Do tego wszystkie
dziewczyny rzucały jej mordercze spojrzenia. Musiała się
bardzo opanować by nie wybuchnąć śmiechem gdy zobaczyła miny Pansy Parkinson i
jej bandy. Nagle znikąd napatoczył się Frank. Wybałuszył oczy gdy ją zobaczył.
Zawsze był wyższy od Hann o głowę a teraz byli równi.
-Przepraszam czy pani jest moją siostrą?-zapytał po chwili
gryfon
-Bynajmniej-odpowiedziała wymijająco i skierowała swe kroki
do Wielkiej Sali. Wiedziała, że Cedrik już tam jest. Widziała jak szedł z
Rogerem i bliźniakami kilkanaście metrów przed nią. Jednak wtedy go nie
dogoniła bo chciała wywrzeć najlepsze wrażenie przy wszystkich. Zagotowało się
w niej ze złości gdy zobaczyła Cho i jej przyjaciółki wzdychające do Ceda bo
ten miał dwa guziki koszuli rozpięte. Stała już przed drzwiami. "Zaraz
zacznie się przedstawienie" pomyślała i weszła. Efekt był
natychmiastowy. Większość chłopaków od razu zwróciła głowy w stronę Hann,
niektórzy nawet wstali by móc lepiej się jej przyjrzeć. Chciało jej się śmiać
gdy zobaczyła Draco Malfoya z rozdziawionymi ustami wpatrującego się w nią jak
w jakieś zjawisko nadnaturalne. Odszukała wzrokiem Cedrika, który patrzył nadal
w swój pusty talerz i jeszcze nie zarejestrował, że uwaga wszystkich jest
skupiona na jego dziewczynie. Hanna szła bardzo powoli co chwila wyłapując
strzępki rozmowy facetów. "O kurna ale laska!", "To Abbot! Jaka ona piękna! Brak mi słów!", "Ile ja bym dał by
zamienić się z Diggorym..."
Tymczasem Cedrik wyłapał ogólne poruszenie i
podniósł głowę.
Skierował wzrok tam gdzie wszyscy i odebrało mu mowę. Jego brwi
powędrowały
maksymalnie do góry, oczy rozszerzyły się do kształtu wielkich okręgów a
usta
mimowolnie się rozchyliły. Wstał. Abi uśmiechnęła się i przyspieszyła
kroku.
Chwilę później znalazła się przy chłopaku. Miała obcasy więc sięgała mu
teraz mniej więcej do nosa. Zarzuciła mu ręce na szyję i złożyła na jego ustach namiętny pocałunek. Niektórzy zagwizdali bądź pomrukiwali a Hann zauważyła wszystkie miażdżące spojrzenia. Dziewczyn skierowane na nią i chłopaków na Ceda. Odsunęła się delikatnie od ukochanego a ten nadal zaskoczony badał wzrokiem każdy milimetr jej ciała.
-O co tu chodzi?!-zapytał patrząc na Hannę
-Później Ci powiem-odparła i usiadła przy stole. Napotkała zaskoczone spojrzenie Erniego, w którym aż gotowało się ze złości. Uśmiechnęła się triumfalnie. "Nie będę jego ofiarą!" Pomyślała "U dowodnie mu, że potrafię się bronić!" Z takim zamierzeniem zabrała się za jedzenie. Po skończonym posiłku Cedrik wrócił do swojego pytania
-No więc o co chodzi?-zapytał
Hanna nie chciała mu mówić bo wiedziała, że chłopak pobiegnie natychmiast do Erniego i zabije go na miejscu "Po prawdzie należy mu się!" Krzyczał
jakiś cichutki głosik w jej głowie, lecz dziewczyna go zignorowała.
Postanowiła grać na zwłokę póki nie wymyśli jakiegoś odpowiedniego kłamstwa. Nie chciała bronić Erniego ale bała się, że impulsywne działania Ceda będą miały dramatyczne skutki.
-A co nie podobam Ci się?-spytała przekrzywiając zaczepnie głowę. Chłopak uśmiechnął się i znów pocałował dziewczynę.
-Podobasz nawet nie masz pojęcia jak-odpowiedział-Tylko skąd taka metamorfoza?
-A
tak jakoś-dziewczynę uratowali nadbiegający znajomi. Oni również
wpatrywali się w nią z szeroko rozwartymi oczami-To zobaczymy się
później-pocałowała Ceda w policzek i kiwnęła głową na przyjaciółki dając
im znak by poszły za nią. Szła pierwsza a za nią jej trzy kompanki.
Swoje kroki skierowały na błonia. Dziewczyny całą drogę próbowały
zadawać Hann pytania jednak ta uciszała je ręką. Abi dotarła na molo
przy jeziorze i zdjęła buty. Zaczęła rozmasowywać sobie otarte kostki
gdy dogoniły ją przyjaciółki i rozsiadły się wokół niej.
-Ej stara co ci się stało?!-rzuciła Ginny
-Ale o co Wam chodzi?-spytała
-No wyglądasz jak z jakiejś mugolskiej kolorowej gazetki!-odpowiedziała Luna
-To taka mała zemsta...
-Na kim?-zaciekawiła się Miona. Hann niepewnie podniosła wzrok. Rozejrzała się po twarzach przyjaciółek i znów zaczęła przypatrywać się swoim kostkom.-Na Macmillanie...-szepnęła po chwili milczenia. Miona Podpełzła bliżej Abi i położyła jej rękę na ramieniu
-Co on ci zrobił?-spytała
-On...-zawiesiła głos jednak postanowiła, że powie prawdę przyjaciółkom-On się do mnie dobierał...
Załamał jej się głos a łzy pociekły po policzkach. Dopiero teraz zdała sobie sprawę z tego ile miała szczęścia.
-Ja pierdziele co za dupek!-krzyknęła Ruda. Hanna dopiero teraz przypomniała sobie o temperamencie przyjaciółki. Chwyciła ją za rękę i wykrztusiła przez łzy:
-Nie rób mu nic...
-Ty go jeszcze bronisz?!-wrzasnęła Ginn-On mógł Cię zgwałcić!
-Ginny!-skarciła przyjaciółkę Hermiona, która teraz wraz z Luną przytulała Hann. Ruda jakby się trochę opamiętała. Usiadła i przeprosiła. Po chwili dodała:
-Ale dlaczego ty go bronisz?
-Ja go bronię?!-obruszyła się dziewczyna-Po prostu nie chcę żebyście wyleciały z Hogwartu jak go zabijecie. A i nie mówcie o tym Cedrikowi! Bo jego już nie powstrzymam...
Siedziały w milczeniu przez kilka minut. Pierwsza odezwała się Hann
-Dobra starczy tego mazania-powiedziała i jednym zaklęciem naprawiła swój makijaż- A właśnie! Luna jak tam Twoje sprawy sercowe?-Zwróciła się do blondynki
Luna zarumieniła się.
-Zajmę się tym...-bąknęła
-Uważaj bo w takim tempie wyjdziesz zaraz za mąż-powiedziała Ginny kładąc się na trawie
-Naprawdę pogadam z nim o tym!
-Kiedy?-spytała Hanna. Luna wyglądała na kompletnie zbitą z tropu
-Niedługo...-wykrztusiła wreszcie
-Taa jasne...-powiedziała Ginny, która teraz zajęła się żuciem pojedynczego źdźbła trawy, które wsadziła sobie w zęby. Chwilę siedziały w milczeniu jednak spokój nie trwał długo. Ruda podniosła się na łokciach, wypluła trawę i powiedziała:
-A ty Miona masz kogoś na celowniku? Bo tak się nic nie odzywasz.-zwróciła się do brązowowłosej
Teraz to Hermiona spuściła głowę i się zarumieniła.
-Niewykluczone-odparła patrząc znacząco na Abi. Ta uśmiechnęła się kątem ust.
-Tego się spodziewałam-powiedziała Hanna
-Ej czemu ja-mega swatka Hogwartu nic nie wie?!-zapytała Ginn udając oburzenie
-Teraz Wam nie powiem ale niedługo same się dowiecie-odparła Hermiona. Ginn nie wyglądała na przekonaną więc szybko dodała-Chodźmy już do środka.
Wszystkie zaczęły się zbierać i udały się w stronę zamku. W głównym holu rozdzieliły się i każda udała się do swoich dormitoriów. Hanna gdy pomyślała, że będzie musiała znosić towarzystwo głupiej Clary postanowiła zostać w pokoju wspólnym. Gdy weszła od razu została powitana przez gwizdy wszystkich chłopaków, którzy zaczęli iść w jej stronę. "Cholera" pomyślała "Cedrik w bibliotece a po mnie idzie z dziesięciu Ernich" Postanowiła, że nie będzie ofiarą. Poszła w stronę swojego dormitorium z podniesioną głową. Gdy przechodziła obok kanapy poczuła, że ktoś klepnął ją w tyłek. Odwróciła się z zawrotną prędkością. Stała z wyciągniętą różdżką skierowaną w stronę zbyt śmiałego osobnika. Okazało się, że był nim nie kto inny jak Ernie Macmillan. W dziewczynie zagotowała się złość. Opuściła różdżkę i podeszła do niego bardzo pociągającym krokiem. Stanęła tuż przed nim i... Wymierzyła mu siarczysty policzek. Wszystkim szczęki opadły. No tak pamiętali Hannę i Erniego jako parę najlepszych przyjaciół a tu taki numer. Zaskoczony chłopak wstał i popatrzył nienawistnie na dziewczynę ta jednak nie opuściła wzroku tylko wyciągnęła znów różdżkę przed siebie.
-Nie powiedziałam Cedrikowi-szepnęła tak, że tylko on mógł to usłyszeć-ale jeśli jeszcze raz się do mnie dobierzesz to nie będę hamować jego burzliwego temperamentu.
Przez twarz chłopaka przebiegł cień strachu zastąpiony zaraz przez paskudny uśmieszek.
-Myślisz, że ja się boję Diggory'iego?-powiedział na tyle głośno by usłyszały to przechodzące obok dziewczyny. Jedna z nich wydała z siebie głośne WoW. Hann popatrzyła na ten występek z głęboką pogardą.
-Nie wiem-odpowiedziała spokojnie-Ale powinieneś.
Nie czekała na odpowiedź. Odwróciła się na pięcie i wyszła. Udała się do Wielkiej Sali na obiad. Zjadła przy stole Krukonów rozmawiając z Luną. Marzyła by ten koszmarny dzień już się skończył. Nogi miała poobdzierane, twarz piekła ją od nadmiaru kosmetyków, uszy bolały ją od noszenia ciężkich kolczyków i zaczynały irytować ją spojrzenia tych wszystkich facetów. Skończyła szybko jedzenie i zaszyła się w swoim dormitorium. Nie miała ochoty na rozmowę z kimkolwiek. Zaciągnęła kotary swojego łóżka i udawała, że nie istnieje. Na kolację nie zeszła. Przywołała znajomą skrzatkę: Koronkę, którą parę lat temu podobnie jak Harry Zgredka-uwolniła. Skrzatka jako jedyna nie uważa Zgredka za pomylonego. Z takim nastawieniem postanowiła sobie, że będzie słuchać jedynie rozkazów Hanny. Tym samym gdy Hann wypowiedziała jej imię, Koronka aportowała się tuż obok niej z tacą kanapek. Dziewczyna podziękowała skrzatce i dała jej przy okazji swoją apaszkę, której już nie nosiła. Koronka natychmiast się nią cała oplotła i uradowana teleportowała się do kuchni. Abi zjadła kilka kanapek i poszła pod prysznic. Gdy wróciła natychmiast rzuciła się na łóżko i zapadła w sen. W końcu nadszedł upragniony koniec dnia.
~*~
Następnego dnia wstała z marzeniem by nie musiała dzisiaj myśleć. Kompletnie zapomniała o tym, że Czara Ognia wybiera dzisiaj reprezentantów. Gdy zeszła do pokoju wspólnego zaraz podbiegł do niej Cedrik odprowadzany tęsknymi spojrzeniami wszystkich dziewczyn w pokoju.
-Zgłosiłem się!-powiedział wyraźnie uradowany
-Ale do czego?-spytała Hann nie kryjąc zdumienia
-No do Turnieju Trójmagicznego!
Hanna patrzyła na niego chwilę zupełnie nie kontaktując. Nie miała pojęcia jak zareagować na tę wiadomość. Ludzie ginęli w tym Turnieju! Najzwyczajniej w świecie bała się o ukochanego ale zgłasza się ze sto osób więc prawdopodobieństwo, że wybiorą właśnie jego jest bliskie zeru. Uśmiechnęła się i powiedziała:
-No to świetnie gratuluję, tak świetnie... świetnie...-próbowała go wyminąć i wyjść z pokoju wspólnego ale złapał ją za ramię i obrócił w swoją stronę.
-Hej coś się stało?-zapytał
-Nie nic
-Na pewno?
-Na pewno. Na pewno.
Pocałowała go szybko w policzek i wyszła. Nie wiedziała co ma robić. Czuła się rozdarta. Nie miała ochoty znajdować się w niczyim towarzystwie ale gdy była sama odczuwała potrzebę porozmawiania z kimkolwiek. Była tylko jedna osoba, której towarzystwo by teraz zniosła. "Frank!" pomyślała i popędziła do wieży Gryffindoru. Przywitała się z Grubą Damą, której dała specjalnie wymyślone dla gości hasło i udała się na poszukiwania brata. Siedział przy kominku i gadał z Harrym. Przyłączyła się do nich i rozmawiała o byle czym aż do śniadania. Czuła się swobodnie w ich towarzystwie. Gdy zjadła posiłek udała się na błonia i spędziła tam parę godzin odcięta od świata rzeczywistego. Zajęła się wrzucaniem patyków i kamieni do wody. Pewna myśl, że wydarzy się coś złego nie dawała jej spokoju. Na pierwsze oznaki nie musiała długo czekać. Gdy podniosła głowę ujrzała Cho idącą w jej kierunku ze swoją bandą. Ostatnia rzecz na jaką miała ochotę to było kłócenie się z tępymi dziewczynami więc wzięła swoją torbę i poszła w kierunku Hogwartu. Niestety spokój nie był jej dany.
-Ej Abbot!
Usłyszała za sobą krzyk. Stanęła i powoli się obróciła krzyżując ręce na piersiach.
-No co?-spytała patrząc nienawistnie na Cho, która zatrzymała się parę metrów przed Hann
-Chciałam tylko przekazać Ci nowinkę
-Przykro mi nie jestem zainteresowana-odparła i zaczęła się z powrotem obracać
-Oj chyba jednak jesteś bo chodzi o twojego chłoptasia.
-O Cedrika?
-Tak. Mam Ci tylko tyle do powiedzenia, że jak się ubierzesz jak dziwka to nie staniesz się godna kogoś takiego jak on! Cedrik zasługuje na kogoś lepszego!
Hann poczuła nieprzyjemne ukłucie w okolicy pępka. "Kurna ma trochę racji!" Odpędziła od siebie tę myśl. Musiała grać. Prychnęła pogardliwie i uniosła zaczepnie jedną brew.
-Czyli kogoś takiego jak ty?-spytała a jej głos przesiąknięty był jadem
-Tak kogoś takiego jak ja!-Cho wybuchnęła-Ja go kocham i on będzie mój zobaczysz szmato!
Po wypowiedzeniu tych słów Cho i jej banda wróciły do zamku. Hann stała przez kilka minut patrząc na oddalające się dziewczyny. Teraz czuła się jeszcze gorzej niż wcześniej. Niestety sama ostatnio zastanawiała się nad tym czy jest warta kogoś takiego jak Ced. Udała się powoli na obiad. Usiadła w innym niż zwykle miejscu i szybko zjadła posiłek. Poszła do Pokoju Życzeń i tam zaszyła się jak małe dziecko. Chciała ukryć się przed całym Świtem i paskudną rzeczywistością. Spędziła w Komnacie kilka godzin.
~*~
O osiemnastej wstała z wyczarowanej kanapy i udała się do Wielkiej Sali na uroczystość wyboru reprezentantów. Odpoczynek trochę jej pomógł i czuła się trochę pewniej. Drzwi Wielkiej Sali były otwarte na oścież a w środku panował półmrok. Usiadła obok Luny i Hermiony. Chwilę później dołączyła do nich także Ginny. Siedziały razem i patrzyły na ustawioną na środku Czarę Ognia. Gdy wyszedł Dumbledore wszelkie szepty i rozmowy ucichły.
-Dzisiaj ten wielki dzień!-przemówił a jego głos rozniósł się echem po sali- Czekaliście i dzisiaj wasze cierpliwość zostanie nagrodzona. Za chwilę Czara Ognia wybierze trzech reprezentantów!
Podszedł wolnym krokiem do kamiennego naczynia i przyłożył do niego ręce. Odsuwał się powoli jakby ciągnąc niewidzialny sznurek. Ogień w czarze zmienił kolor na czerwony i ze środka wyłonił się osmolony kawałek pergaminu. Dumbledore złapał go w locie. Przyjrzał mu się dokładnie i przemówił:
-Reprezentantka Beauxbatons. Panna Fleur Delacour!
Zewsząd rozległy się brawa a z końca sali zaczęła przedzierać się do przodu dziewczyna o srebrzystych włosach. Odebrała papierek ze swoim nazwiskiem i poszła do pomieszczenia za stołem nauczycielskim. Dumbledore powtórzył czynność i znów ogień zmienił barwę na czerwony. Wypadł kolejny zwitek tym razem grubszy, masywniejszy jakby zrobiony z tektury. Dumbledore złapał go i odczytał:
-Reprezentantem Durmstrangu jest Wiktor Krum!
Tym razem oklaski były znacznie głośniejsze. Osiłek podniósł się z ławki i udał w stronę dyrektora. Odebrał papierek i również zniknął w drzwiach. Tym razem Dumbledore podszedł jeszcze wolniej do Czary. Ogień ponownie zmienił kolor. W powietrze wystrzelił kolejny papierek. Miał pofalowane ozdobne boki i był ładnie wycieniowany. Dyrektor złapał go i odczytał:
-Reprezentantem Hogwartu jest Cedrik Diggory!
Klaskały wszystkie osoby z Hogwartu więc hałas w Wielkiej Sali był przeogromny. Hann czuła się tak jakby ktoś wyrwał z niej ostatnią odratowaną cząstkę życia gdy patrzyła na uradowanego chłopaka idącego w stronę podestu. Jeszcze chwila... Cedrik odbiera fragment pergaminu... Jeszcze moment... Znika za drzwiami... Nic się nie da uratować... Łzy cisnęły jej się do oczu... Reprezentant Hogwartu... No tak czego ona się spodziewała... Najprzystojniejszy chłopak w szkole, czuły, opiekuńczy A ona?... Na cholerę robiła sobie nadzieję, że ten związek ma przyszłość...
Była tak pogrążona we własnych myślach, że prawie nie zauważyła gdy Ogień w Czarze ponownie stał się czerwony ale tym razem nie spokojnie zmienił barwę tylko buchnęło oślepiającym światłem co wyrwało Hann z zamyślenia. Teraz już wszyscy wpatrywali się w środek Sali i czekali na to co się wydarzy. A działo się sporo. Najpierw z Czary wyłoniły się dwa języki ognia rozpoczynając dziki taniec wokół siebie co chwila łącząc się w jeden wężowy splot. Wyglądało to tak jakby toczyły ze sobą walkę. Jednak nie trwało to długo bo chwilę później ponownie buchnęło oślepiające światło i w powietrze wyleciał czwarty kawałek pergaminu. Ten także miał ozdobne brzegi i był wycieniowany "Ktoś z Hogwartu" Przemknęło przez głowę Hanny. Dumbledore chyba też to dostrzegł bo zmarszczył czoło i chwycił papierek. Przez chwilę wpatrywał się w niego z nieodgadnionym wyrazem twarzy a później wyszeptał a raczej wychrypiał tak cicho, że siedząca blisko Hann ledwo go usłyszała:
-Harry Potter...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
I oto szósty rozdział! Bardzo proszę o zostawianie komentarzy bym mogła wiedzieć czy Wam się to podoba czy nie. Widzę, że sporo osób czyta moje opowiadanie ale komentarzy jest zaledwie kilka. Bardzo mi na nic zależy więc proszę o napisanie nawet krótkiego, anonimowego ale dającego mi zrozumiałą informację ;)
Pozdrowionka Bellatrix
Kiedy następny rozdział? ;)
OdpowiedzUsuńPierwszego albo drugiego maja ;)
OdpowiedzUsuńNo, no kawał dobrej roboty! Opisy bardzo się poprawiły, co mnie cieszy niezmiernie:) taka mała wskazówka- nie trzeba pisać',,Wstała. Wzięła przedmiot. Godzine później odstawiła go. Usiadła." W tekscie powinna być płynność, czyli tak powinno być wszystko napisane, żeby czytelnik mógł wyczytać to że np. wstała z podtekstu. Nie umiem tego wytłumaczyć, ale mam nadzieję, że rozumiesz. I zwolnij troszkę, zwolnij! Tu je śniadanie, za chwilę jest w pokoju, minute później w dormitorium i tp. No to na tyle i mimo tych małych uwag, to i tak uważam, że odwaliłaś kawał dobrej roboty ;D
OdpowiedzUsuńDzięki ;) Postaram się poprawić :)
OdpowiedzUsuń~Bellatrix